sobota, 16 marca 2013

                                                KOSZE WIKLINOWE

Achhhh .. Kosze wiklinowe, moje ukochane - jakbym mogła otoczyłabym nimi każdy dom, każdy ogród, każdy balkon i każdą smutną przestrzeń. Mój mąż śmieje się, że gdyby to było możliwe to z przyjemnością zamieszkałabym w takim koszu :).Kosze pod każdą postacią, wszędzie dodają uroku - jako donice, jako torby, jako szafki, jako stoły, kosze jako kosze. Pewnie o nich jeszcze nie raz napiszę. Stare zakupione na pchlim targu uwielbiam przemalowywyać np. na biało lub czarno i przewiązać kokardą wtedy wyglądają uroczo. W te niewielkich rozmiarów koszyki z nieposkromioną radością mojego wewnętrznego dziecka układam kwiaty i wystawiam na parapet jak tylko nadchodzi wiosna albo zimą żeby umilić dom. Kosz to kosz nic go nie zastąpi (no chyba, że ciekawe ekologiczne plecionki z gazet mogą troszkę konkurować). Marzę o dużym kufrze wiklinowym - ukryłabym w nim ciepłe koce i poduszki, natomiast wykorzystała jako stolik.A Wy czy lubicie wiklinę i kosze?









                     Leniwej soboty życzę :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz